60.WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Zrządzenie losu i lata studiów z dyrektorem Dubowikiem zdecydowały, że pani Krzysztofa Kolouszek została nauczycielem. Do szkoły przyszła w 1972 r. z Lubuskiej Fabryki Zgrzeblarek Bawełnianych. Jak sama wspomina – nigdy nie żałowała tej decyzji. Była oddanym nauczycielem przedmiotów zawodowych mechanicznych. Do 60. Wspaniałych wpisała się m.in. poprzez swoją pracę na rzecz szkoły, organizując wraz z uczniami w ramach ich prac dyplomowych, pracownię rysunku technicznego, a także wykonując pomoce do nauczania innych przedmiotów zawodowych. Przez lata pracy w szkole współpracowała z innymi firmami, m.in. z Ośrodkiem Pięcioboju Nowoczesnego w Drzonkowie. Podczas zajęć praktycznych uczniów naszej szkoły nadzorowała wykonywanie przez nich pomocy dydaktycznych na rzecz zielonogórskich szkół podstawowych.
Przez całą szkolną karierę zawodową dbała o rozwój uczniów. Organizowała szereg konkursów o tytuł najlepszego ślusarza, tokarza czy frezera. Nie zerwała przy tym kontaktów ze swoim pierwszym miejscem pracy w Falubazie, a także Zastalem i Lumelem. Była bardzo dobrym dydaktykiem, w związku z czym organizowała liczne lekcje pokazowe z przedmiotów zawodowych. Za efektywne przygotowanie uczniów do konkursu na opracowanie i recenzję książki oraz prasy technicznej, organizowanego przez Naczelną Organizację Techniczną (obecnie: Federacja Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych) otrzymała prestiżowe wyróżnienie.
Obok pracy dydaktycznej pani Kolouszek była wychowawcą zaangażowanym w pracę opiekuńczą z młodzieżą. Organizowała dla nich wycieczki edukacyjne do zakładów, w których znajdowały się warsztaty szkolne, wycieczki krajoznawcze po Polsce, a po nawiązaniu współpracy z Biurem Turystyki Szkolnej „Eurotramping” z Opola – również po Europie. Podczas wakacji prowadziła także obozy wędrowne i OHP, współfinansowane przez Lumel, Falubaz i Zastal. Takie wyjazdy sprzyjały integracji młodzieży, a nauczyciele mogli bliżej poznać swoich wychowanków.
O tym, jakim człowiekiem jest p. Krzysztofa, najpełniej świadczą słowa napisane przez jej współpracowników:
„(…) W swoją pracę wkładała staranie,
by dać młodym dobre wychowanie.
Wdzięczni są jej za czułą opiekę,
za nauki i wskazania jak zostać dobrym człowiekiem.
Kto nie znał Pani Dyrektor,
czasami drżał jak osika,
zwłaszcza gdy trzeba się było rozliczyć z dziennika.
Lecz wszyscy, którzy ją znają,
nie mają wątpliwości,
że pod srogością lica
kryje się serce pełne miłości.
(…) Górskie szlaki często przemierza w zachwycie,
galerie, wystawy – to jest jej życie.
Chociaż wykształcenie techniczne dostała,
to piękno i sztukę więcej ukochała. (...)”
60.WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Pani Małgorzata Kramicz pracowała w szkole jako nauczyciel języka polskiego od 1975 r., a od 1993 pełniła też funkcję wicedyrektora do spraw opiekuńczo-wychowawczych. Po latach tak wspomina pracę w ZST:
„Tracić siebie dla innych, to jest właśnie odnajdywać siebie”
(Maria Dąbrowska)
„Szkołę, w której 30 lat pracowałam jako nauczycielka języka polskiego, później wicedyrektorka ds. opiekuńczo-wychowawczych, przechowuję w pamięci i sercu, jako miejsce, w którym mogłam realizować swoją pasję, odczuwać radość z wybranego zawodu umożliwiającego mi kontakt z ludźmi i bycia ciągle młodym. Dzisiaj, będąc na emeryturze, mam poczucie ogromnej satysfakcji z tego, co uczyniłam dla najbliższych sercu - moich uczniów.
Od początku mojej pracy w szkole wiedziałam i miałam poczucie, że chcę być dla moich wychowanków autorytetem, przewodnikiem, ale również i przyjacielem. Można to było zrealizować jedynie na gruncie dobrych relacji z uczniami i o to dbałam zawsze najbardziej. Szczególnie w mojej pamięci zachowałam okres po roku 1989. Lata 90-te, to co się działo wokół nas, było niezwykle inspirujące do pracy wychowawczej z młodzieżą. Nareszcie w szkole mogliśmy obchodzić rocznice, które miały wielkie znaczenie dla naszego narodu. Z radością obchodziliśmy Święto Konstytucji 3 Maja, a klasa 3 technikum, której byłam wychowawczynią, przygotowała spektakl fragmentu „Powrotu posła” J. U. Niemcewicza.
W latach 90-tych organizowaliśmy w szkole wiele znaczących imprez kulturalnych. Z okazji obchodów „Roku Rodziny” przeprowadziliśmy konkurs pt. „Moja Rodzina”, w którym uczniowie mogli wykazać się uzdolnieniami plastycznymi, literackimi, jak i historycznymi. W tym samym roku odbyła się sesja historyczna poświęcona 50. rocznicy Powstania Warszawskiego.
Rok 1995 – ustanowiony Rokiem Tolerancji – zyskał szczególny oddźwięk w życiu szkoły dzięki dyskusji panelowej, do udziału w której zaproszono przedstawicieli prasy, grona pedagogicznego, kościoła katolickiego, uczelni wyższej oraz uczniów i rodziców. Obranie przez społeczność szkolną w 1998 roku za patrona Mikołaja Kopernika było inspiracją do organizowania wielu ciekawych imprez oraz konkursów. Dzięki współpracy z Zielonogórskim Obserwatorium Astronomicznym i wielkiemu zaangażowaniu pani dr Małgorzaty Szymczak, przeprowadziliśmy w szkole sesję naukową dotyczącą osiągnięć astronoma. Gościem honorowym sesji był dr Z. Butkiewicz. Współpraca z Obserwatorium zaowocowała uczestnictwem uczniów w dwudniowych, plenerowych imprezach w ramach Dni Astronomii.
Radosnym i wspaniałym czasem w życiu społeczności szkoły był okres włączenia się w nurt działań związanych z poszerzaniem wiedzy o Unii Europejskiej. W roku szkolnym 2001/2002 zainaugurowaliśmy działalność Klubu Europejskiego Dzień Europy, konkurs Linguanalia, Dni Kultury Frankofońskiej, to przykłady wielu ciekawych spotkań, podczas których uczniowie pogłębiali wiedzę o Unii Europejskiej. Ciekawą formą poznawania krajów Unii Europejskiej było organizowanie dla uczniów wycieczek, w latach 1998-2002 były to między innymi wyjazdy do Włoch, Francji, Grecji, Hiszpanii i Anglii. Dzięki dobrej atmosferze, jaka panowała w naszej szkole, zarówno w relacjach nauczyciele – uczniowie, jak i w gronie nauczycieli, mogliśmy realizować wiele wspólnych, ciekawych projektów.
Upływający czas powoduje, że odkrywamy na nowo nasze potrzeby, zdobywamy nowe doświadczenia, nabywamy chęci do tego, aby być, tworzyć, istnieć. Z tego poczucia, będąc już na emeryturze, zrodził się mój plan, aby stworzyć miejsce, gdzie mogłabym swoją wiedzę i doświadczenie przekazać rodzicom, podczas wspólnych zajęć z ich dziećmi. To do dziś daje mi poczucie ogromnej radości i satysfakcji. Życzę, aby 'nasza szkoła' była dla wszystkich jej uczniów nie tylko miejscem zdobywania wiedzy, ale także rozwijania zainteresowań i pasji. Nauczycielom życzę takiego spełnienia w pracy dydaktycznej i wychowawczej, jakie mi było dane!”
Małgorzata Kramicz
60.WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Pan Lech Darski rozpoczął pracę w ZST w 1987 r. jako nauczyciel wychowania fizycznego. Po latach tak wspomina te czasy:
„Do Zespołu Szkół Zawodowych, bo tak nazywała się w tym czasie szkoła, przyszedłem 1 października 1987 r. Początki zawsze są trudne, ale udało mi się wejść w rytm pracy w miarę spokojnie, choć była to moja pierwsza praca w szkole. Doświadczenie jakieś miałem, bo kilka lat przepracowałem w MKS ZRYW, prowadząc szkolenia piłkarskie (moja specjalizacja: trener piłki nożnej).
Warunki do nauczania wychowania fizycznego były trochę spartańskie. Pracowałem razem z Grzesiem Cybulskim, ale on odszedł wkrótce i zostałem w szkole sam. To był mój poligon doświadczalny. Prowadziłem 8 lekcji dziennie, a w soboty jeszcze rekreację klas trzecich. To były zajęcia pozalekcyjne. Potem do pracy przyszedł (…) Krzysiek Czerwiński i z nim już pracowałem do końca mojego pobytu przy Wrocławskiej 65a. W międzyczasie dołączył do nas Mirek Zelisko i tak stworzyliśmy zespół wuefistów, który pracował w tej szkole przez dłuższy okres.
Ponieważ i ja, i Mirek byliśmy związani profesjonalnie z piłką nożną, zaczęła nam kiełkować myśl stworzenia w miarę profesjonalnego – jak na nasze warunki – szkolenia piłkarskiego młodzieży. Trzeba tu wspomnieć, że bardzo nas do tego pomysłu „popychał” Krzysiek Czerwiński i pomagał radą w pierwszym okresie naszych poczynań. Oczywiście udaliśmy się z tym pomysłem do dyrektora Jana Wiśniewskiego, licząc na przychylne potraktowanie inicjatywy. Dyrektor zaakceptował pomysł i mogliśmy przystąpić do realizacji. W 1997 r. zrobiliśmy nabór do klasy piłkarskiej. Nie będę opisywał kolejnych kroków, które realizowaliśmy. Fakt jest taki, że założona przez nas Lubuska Szkoła Piłkarstwa Młodzieżowego z siedzibą w Zespole Szkół Technicznych, bo tak się teraz nazywała szkoła, zdobyła szereg sukcesów, m.in. mistrzostwo Polski Juniorów, Wicemistrzostwo Juniorów Młodszych, a także udział w dwóch finałach MP. Sukcesy te fetowałem już poza szkołą, gdyż od 1 stycznia 2000 r. przeszedłem do pracy w Międzyszkolnym Ośrodku Sportowym.
Okres pracy w szkole wspominam jako jeden z najlepszych okresów w mojej pracy zawodowej. Praca z młodzieżą dawała mi dużą satysfakcję. Wraz z całym gronem pedagogicznym tworzyliśmy zespół ludzi dążących do realizacji celów kształcenia i wychowania młodych ludzi nie tylko przez samą wiedzę, ale i inne wartości, takie jak sport czy poznawanie kraju na wycieczkach krajoznawczych (koło turystyczne). Realizowałem się zawodowo. Był to dla mnie wspaniały okres życia”. Lech Darski
Nasz kolega Lech Darski zawsze był niezwykle wesoły i towarzyski. Dla nas był oazą spokoju. Nadal aktywnie wypoczywa i działa w Stowarzyszeniu ZRYW. Jest wielkim miłośnikiem zwierząt – ma psa Atosa i kota Kredkę. Jego piłkarskie pasje kontynuuje także jego wnuk, który trenuje piłkę nożną w Warszawie. Jego motto życiowe brzmi:
„Nie dać się nudzie, żyć aktywnie do końca”.
60.WSPANIAŁYCH
Kolejna odsłona cyklu 60. Wspaniałych prezentuje naszych wieloletnich pracowników, obecnie emerytowanych.
Pani Honorata Legan-Iliew pracowała w szkole niemal od samego początku. Wspólnie z innymi nauczycielami w czynie społecznym budowała obiekt przy ul. Wrocławskiej. Zawsze była wesołą, towarzyską osobą. Swoich uczniów wspierała dając im przykład swoją wzorową postawą.
Pani Legan-Iliew była jednym z pierwszych nauczycieli, którzy tworzyli charakterystyczny, ciepły, niepowtarzalny klimat naszej szkoły. Przez całe swoje życie zawodowe kształtowała, wszczepiała i ugruntowywała w młodzieży takie ponadczasowe wartości jak: miłość, wierność, przyjaźń.
Mimo przejścia na emeryturę pani Honorata zachowała swój młodzieńczy wigor. Obecnie realizuje swoje marzenia, na które nie miała czasu jako czynny nauczyciel, m.in. w wielu podróżach po świecie i Polsce. W dalszym ciągu przejawia aktywność zawodową, wykorzystując swoje umiejętności językowe. Jest tłumaczem przysięgłym. Jednak w natłoku wielu obowiązków zawsze znajduje czas dla szkoły i dawnych przyjaciół, utrzymując z nimi stały kontakt. Pomimo mijającego czasu, p. Honorata jest rozpoznawana przez wielu absolwentów i dawnych współpracowników, a każde przypadkowe spotkanie jest okazją do miłych wspomnień.
Sama p. Legan-Iliew wspomina: „Dodam taką ciekawostkę, że w szkole od strony boiska było służbowe dwupokojowe mieszkanie. Tak się złożyło, że kilku nauczycieli tam mogło mieszkać do nabycia własnego mieszkania. No i mieszkałam tam przez parę dobrych lat. Teraz, gdy idę na spacer ul. Wrocławską z pewną nostalgią spoglądam w okna na pierwszym piętrze. Tam był mój gabinet. Jak na tamte lata nawet nowocześnie wyposażony. […] Ostatnie lata są wyjątkowo trudne dla wszystkich ludzi, nie tylko w Polsce, lecz i na świecie: pandemia, wojna w Ukrainie - to bardzo negatywnie odbiło się na nas wszystkich. Zamknęliśmy się w swoich domach, samotni. Jednak żyjemy pomimo sytuacji politycznej, która tak nas bardzo podzieliła. Na szczęście kilku emerytów, a raczej bliskich przyjaciół, nie poddaje się. Spotykamy się kilka razy do roku. I to jest super. […] Dzięki nim mogę głośno powiedzieć: jestem szczęśliwym, spełnionym człowiekiem! […] Myślę, że praca w szkole - oraz bardzo ciekawe zajęcia na emeryturze - są potwierdzeniem [mojego] motta:
„Najważniejsze, co człowiek posiada - to życie, które dane nam jest tylko raz. Trzeba przez to życie przejść tak, by kiedyś przeraźliwie nie wstydzić się za lata przeżyte bez celu”.