Norman Davies
„Powstanie ‘44”
O
ile Stalinowi nic zarzucić nie można - bo ten swojego stosunku do
powstania raczej nie ukrywał - o tyle alianci wykazali skandaliczną
opieszałość i totalną krótkowzroczność.
Davies wytyka te błędy z podziwu godną brutalnością. I tak na przykład
po analizie archiwaliów znad Tamizy ze zdumieniem konstatuje, że
Brytyjczycy o rozpoczęciu walk wiedzieli tyle, ile zdezorientowany
mieszkaniec Pruszkowa - czyli nic. Nie mieli tu swoich agentów wywiadu, nie
mieli pojęcia, co się dzieje. - Powstanie? Jakie powstanie? - taka mniej
więcej była reakcja gabinetu Churchilla. Generał Hastings Ismay, szef
sztabu w wojennym gabinecie premiera, potrzebował pięciu dni, aby oświadczyć,
że brytyjskie bombowce ruszą do akcji tylko we współpracy z Sowietami. Kłamał.
Myśliwce? Nie polecą w ogóle. Znowu błąd. Alianci mogli zrobić więcej.
Davies po 60 latach dowodzi tego, co warszawiacy czuli instynktownie. Że
wszyscy wystawili Polskę do wiatru. Ale czy w polityce liczy się zdrada?
To wszak - jak mawiał Talleyrand - tylko zmiana sojuszów. Davies próbuje
w końcu nazywać rzeczy po imieniu.
(MW)/ Przekrój
Norman Davies "Powstanie '44", przeł. Elżbieta Tabakowska, Znak,
Kraków 2004